Atari 800 XL + stacja dyskietek California Access 2001
Jak byłem mały to zawsze mnie zastanawiało po co jest ta wajcha która trzeba było przekręcić w dół, aby mógł się zacząć odczyt z dyskietki. Jako 7-letni chłopak wytłumaczyłem sobie "żeby dyskietka nie wypadywała" :P
Jak byłem mały to zawsze mnie zastanawiało po co jest ta wajcha która trzeba było przekręcić w dół, aby mógł się zacząć odczyt z dyskietki. Jako 7-letni chłopak wytłumaczyłem sobie "żeby dyskietka nie wypadywała"
ta wajcha była po to, żeby dało się odpalić po skopiowaniu zabezpieczone gry. w oryginale sektor 38 był nieczytelny, natomiast na kopii stacja mogła go odczytać, więc gra się nie ładowała; w momencie gdy podczas ładowania wskaźnik czytanego sektora leciał na "38", odchylało się wajchę na czas dwóch podejść do odczytania sektora i kiedy stacja wracała na początek -po stwierdzeniu, że to oryginał- się zamykało wajchę i jazda. tak zostałem piratem :diabelski_usmiech
Dochodzimy do ściany w technologii. Wszystko powoli w tym temacie już zostało powiedziane, dlatego nic dziwnego że wracamy do sprzętów niedoskonałych i wspominamy radość jaką przynosiły w użytkowaniu.
ja zaczynałem w pracy u Ojca na 286 w "Dig Duga". Póżniej w "River Raid" na Atari 65 xe bodajże u kumpla. A ostatecznie Commodore 64 z "turbo cartdrige" i gierki z kaset z rynku w chacie. Hitem było jak kumplowi kupili Amigę 500 i graliśmy godzinamy w "Lotusa"
Komentarz